wtorek, 17 września 2013

Z torów kolejowych na asfalt

Pewnego dnia Adolf Hitler siedział w swoim pokoju, wyściełanym purpurowym dywanem. Fotel był w miarę wygodny, chociaż nie w jego typie. Brązowa skóra nie do końca pasowała do masywnego, czarnego biurka. Chciał coś zmienić w wyglądzie tego lokum. Jak zwykle miał swój własny mały plan dotyczący rozmieszczenia mebli, kolorystyki, nawet kształtu klosza lampki stojącej w roku biurka, która dawała blade, niewystarczające światło. Wśród tych wszystkich naglących spraw, kłębiących się idei, sprawa wystroju biura schodziła na kolejny, odległy plan. Oparł się wygodnie i zdał sobie sprawę, że to pierwsza od wielu dni chwila, którą ma jedynie dla siebie. Goering miał przyjść na spotkanie dopiero za dwie godziny, natomiast plany odnoszące się do dalszej kooperacji z Partią Centrum mogły jeszcze poczekać. Hitler odwrócił głowę w kierunku kalendarza: 1934 rok. Zdał sobie sprawę jak szybko doszedł do władzy, jak potężną ma moc, jak wielu ludzi na niego liczy, a co więcej jak wielkich chcą zmian. Wiedział doskonale, że posłuch pośród takiej masy można zdobyć charyzmą i biczem. Właśnie tak. Nie ma innej drogi, żeby osiągnąć ład. Ci lepsi musieli pokazać drogę tym gorszym, jedyną możliwą drogę. Tej myśli się trzymał. Te słowa powtarzał sobie codziennie. Wrócił do biurka. Z powrotem zanurzył pośladki w miękkim siedzisku brązowego fotela. Już i tak za dużo czasu stracił. Nie chciał czekać. Zanim przyjdzie Goering zajmie się jeszcze transportem broni. Trzeba było usprawnić armię, wojsko. Aby tak się stało trzeba było zapewnić szybką dostawę "narzędzi pracy" tej jakże ważnej grupie "podwładnych". Już wcześniej wiedział jak to zrobić. Tory kolejowe nadawały się znakomicie. Z jednej strony można by było transportować spore ilości broni, z drugiej taki transport jest najbardziej sprawny, najlepiej kontrolowany i oczywiście poza ewentualnym spojrzeniem osób pobocznych. Tego nie chciał. Lepiej żeby oczy osób trzecich, postronnych nie widziały tego, czego nie muszą. Zdawał sobie sprawę, że takie przedsięwzięcie może nie do końca podobać się społeczeństwu, które przecież podróżuje, przemieszcza się. Nie może im tego zakazać. Wiedział, że nie może pozwolić sobie w tej chwili na niezadowolenie obywateli. Już i tak "poniósł ofiarę". Przecież musiał pozbyć się tych, którzy nie słuchali. Byli jak wszy w tym kapitalnym, misternym planie, mającym na celu usprawnienie świetności państwa. Rzeszy się to po prostu należało ! Dość przesiadywania w cieniu i słuchania innych ! Zamyślił się przez chwilę. Jeżeli coś zabierasz, musisz dać coś w zamian - pomyślał. Oparł ręce na blacie biurka. Prawą dłonią pogładził wąsy, lewa natomiast buszowała w stercie papierów leżących nieopodal lampki. Powiew wiatru strącił 4 leżące na skraju blatu kartki, które poszybowały w przestrzeni i delikatnie opadły, jedna na drugą, w pobliżu regału znajdującego się przy północnej ścianie. Hitler znowu wstał i powędrował w jego kierunku. Schylił się i dotknął opuszkami palców strąconych przez wiatr kartek. Nagle jego wzrok powędrował na plany zwinięte w rulon na ostatniej półce regału. Niektóre były pogniecione, inne starannie ułożone. Wziął do rąk pierwszy z nich i rozwinął. Jego oczom ukazał się szkic toru Grossdeutchlandring. Potężnej inwestycji motoryzacyjnej. Pamiętał jak razem z Ferdynandem Porsche, zatraceni w sportach motorowych, w 1920 roku rozmawiali o wspaniałych maszynach, które mogą zmienić oblicze ludzkości. Pamiętał jak ludzie klaskali, wiwatowali, byli szczęśliwi ... właśnie!! Byli szczęśliwi !! Ludzie lubią wynalazki, lubią samochody, lubią motoryzację. To jest to !! Hitler z błyskiem w oczach i delikatnym uśmiechem szybkim krokiem pomaszerował do biurka. Wyciągnął zużyty ołówek i zaczął coś pisać na odwrocie planu toru Grossdeutchlandring. Już wiedział. Pokaże ludziom, że samochody nie są tylko dla najbogatszych. Pokaże, że samochód może być dla rodzin, dla ludu. Przecież może to zrobić. Alternatywa to właśnie to. Zamiast pociągami, ludzie będą jeździć samochodami. Przecież są pieniądze na produkcje, a razem z satysfakcją obywateli uzyska podziw Europy i świata. Kolejny triumf ! W Stanach Zjednoczonych przecież mogą. To jest to. Nagle drzwi biura otworzył Goering, jednocześnie zdejmując nakrycie głowy. Chciał chyba coś powiedzieć, ukłonić się, jednak Hitler nie patrząc mu w oczy, cały czas zapisując swoje myśli krzyknął w przestrzeń:
- skontaktuj się z Ferdynandem Porsche ! chyba mam pomysł ...


Mam nadzieję, że wszyscy wiedzą czego dotyczy to napisane przeze mnie opowiadanie :) Wydaje mi się, że właśnie tak mogło to wyglądać.

 

1 komentarz: